Genialne i proste. Sasha zabiera swojego męża Mr. Picky i córkę - Miss Avę - w podróż dookoła świata. Ale w taką prawdziwą podróż przez wszystkie 195 państw (a nie tylko pięć różnych kontynentów). Podróż będzie trwać 195 tygodni, a odbywa się przy stole w Tulsie w Oklahomie.
W każdym tygodniu Sasha gotuje potrawy z innego państwa (jest już przy literze E). We wtorek prezentuje jego kuchnię, we środę szykuje menu na weekend, we czwartek pokazuje jakąś zaskakującą technikę gotowania z danego kraju, w piątki chwila oddechu na ciekawostki (w starożytnym Egipcie piwo miało czerwony kolor, na Dominikanie jest siarkowe jezioro, w którym ludzie gotują jajka na twardo). Przez weekend cisza - w tym czasie Sasha razem z rodziną i przyjaciółmi szykuje śniadanie/obiad/kolację charakterystyczną dla danego kraju i w poniedziałek dzieli się wrażeniami i przepisami. W tym tygodniu na stole pojawi się injera z Erytrei. A mi już ślinka cieknie na Francję, Japonię, Wietnam, smaki z krajów jeszcze przeze mnie nie odwiedzonych. No i ciekawa jestem, co pojawi się o Polsce (na to musimy poczekać jeszcze 84 tygodnie). A Global Table Adventure zazdroszczę i pomysłu i przygody, jaką przeżywa.