wtorek, 26 kwietnia 2011

Liban i Syria

Znowu kilka zdjęć z wakacji. Tym razem z Libanu i Syrii. Po ostatnich wiadomościach o wybuchu wojny domowej w Syrii patrzę na nie trochę inaczej. Coś czego się dotknęło, co się widziało, gdzie się męczyło, cieszyło, rozmawiało, zwiedzało, poznawało staje się częścią nas. Dlatego dość osobiście traktuję wszystkie doniesienia z Syrii, szukam miejsc, w których byłam, próbuję się skontaktować z ludźmi, których poznałam. Oczywiście ta osobistość nie przekłada się na bardziej konkretne działania. Najpierw tylko liczyłam, że po Tunezji i Egipcie coś się w Syrii zacznie, choć cały czas pamiętałam słowa Rashy poznanej w Mar Musa - "My się za bardzo boimy. Poza tym tak, jak jest - jest dobrze. Gdyby coś się miało wydarzyć nie będziemy walczyć, pochylimy głowy". Ale zaczęli walczyć. Tylko, że niestety pojawia się scenariusz Libii, a nie Egiptu. Co robić? Jednak nie zżyłam się z Syrią na tyle, żeby natychmiast jechać tam z misją humanitarną. Moje zatroskanie to takie bezpieczne zatroskanie z kanapy na Mokotowie. Po prostu dalej będę śledzić informacje przeżywając, że miejsce, które widziałam jest zagrożone.
A na razie zdjęcia zupełnie niezwiązane z tym, co się teraz w Syrii dzieje.


Dziedziniec Wielkiego Meczetu w Aleppo. Meczety to nie tylko miejsca modlitwy, ale też spotkań, dyskusji i popołudniowych drzemek.
Recycling totalny. Nic się nie marnuje.
Bcharre, Liban.


Płaszczka sprzed 100 milionów lat. W Byblos, w Libanie, jedna rodzina odnalazła złoża piaskowca z zachowanymi skamielinami. Największe i najbardziej niezwykłe można podziwiać w muzeum/sklepiku braci Abi Saad. W Kolekcji jest płaszczka, ośmiornica, rekin, duża ryba połykająca mniejszą rybę, tysiące krewetek i  rozgwiazd. A te mniejsze i bardziej popularne można kupić już za 5 USD. Ja sobie przywiozłam sardynkę. 

 I śniadanie w Byblos. Świeży ser z ziołami, gorące pity i dżem z fig.

Dziedziniec Pałacu Azima w Damaszku. Lustra, marmurowe pasy, kolumny, fontanny, dużo roślin - to typowe dla większości syryjskich pałaców, które oglądałam. Wewnętrzne dziedzińce pałaców to ciche oazy, w których szemrze woda, a eleganckie kolumnady dają trochę cienia w skwarne dni.

I obowiązkowy strój dla kobiet w Wielkim Meczecie w Aleppo.

0 komentarze:

Prześlij komentarz