poniedziałek, 28 marca 2011

Izrael

Zdjęcia z grudniowego wyjazdu do Izraela. 
Tutaj ściana płaczu w piątek wieczorem, a więc zaraz po rozpoczęciu szabatu.

A to mój pierwszy wieczór na jerozolimskim starym mieście. Po różnych przygodach w Syrii bałam się wejść w nocy (to znaczy po ciemku, po 19) na stare miasto. Trzy razy przechodziłam przez bramę i trzy razy zawracałam. Raz próbowałam iść za jakimiś turystami, ale weszli do restauracji, a ja chciałam dojść pod Ścianę Płaczu, wróciłam po własnych śladach. Aż w końcu, przekonując siebie, że to przecież śmieszne zachowanie, weszłam, przeszłam i doszłam. Irracjonalny posyryjski lęk został pokonany, a ja już praktycznie każdy wieczór spędzałam na starówce.
Próba pstryknięcia zdjęcia przez płot. Kobiety nie mają prawa wstępu do męskiej części Ściany Płaczu.
A to dzielnica żydowska na Starym Mieście za dnia. Na ścianie wisi przyczepiona karteczka "think rain". W Izraelu panowały wtedy susze, rabini spotykali się wieczorem na modlitwy o deszcz. Niestety nic to nie pomogło i jeszcze podczas mojego pobytu na wzgórzach Karmelu rozszalał się ogień.
Znowu stare miasto za dnia - jedne z licznych schodów prowadzących pod Ścianę Płaczu.
Stare Miasto w Jerozolimie to nie tylko żydowska część. Jest jeszcze część chrześcijańska i muzułmańska. Tutaj wnętrze Bazyliki Grobu Pańskiego i świeczki na ścianie kaplicy wybudowanej nad grobem (można wejść do środka i zobaczyć miejsce, w którym leżał Chrystus - pop pogania i pośpiesza, zabrania klękać, całować, modlić się, wszystko ma się odbyć sprawnie i szybko, czego nie rozumieją - trudno im się dziwić - prawosławne babcie. Ale nie protestują - słowo popa jest tu najważniejsze, szybko robią znak krzyża, niektóre jednak padają na kolana, pop je podnosi i wyrzuca z kaplicy, żeby zrobić miejsce dla kolejnych wiernych).
Ortodoksyjny samochód.
Tego typu hasła wiszą w całej dzielnicy Mea Sharim - bardzo ortodoksyjnej dzielnicy Jerozolimy (w szabat nie wolno po niej jeździć samochodem, kobietom nie wolno nosić spodni, a mężczyźni wyglądają, jakby żywcem wyjęci z rycin z XIX-wiecznej Polski). Ortodoksyjni Żydzi uważają, że państwo Izrael nie powinno istnieć, bo Izrael mógł dać Żydom tylko Bóg, a nie międzynarodowe umowy.
Dziewczynki patrzące na chanukową zabawę na placu na starym mieście. Akordeon, obój, bębenek i grupa tańczących w kole ludzi - Chanuka to chyba najradośniejsze (obok Purim) święto żydowskie.
Palestyńskie dziewczynki w meczecie Abrahama w Hebronie. Miejsce to uważane jest za miejsce pochówku Abrahama i Sary, Izaaka i Rebeki, Jakuba i Lei - dlatego jest święte i dla judaizmu i dla chrześcijaństwa i dla islamu.
Morze Martwe. Zamiast piasku na plaży - sól.
Efekty pozostawienia roweru nad Morzem Martwym.
Koty czekające przed muzeum Tel Avivu (patrzyłam na nie kilkanaście minut, im bliżej było 19 tym bardziej się niecierpliwiły. Okazało się, że czekają na pracownicę muzeum, która wyszła punkt siódma z kocim jedzeniem).
Moje ulubione zdjęcie z Izraela. Plaża w Tel Avivie i ortodoksyjna rodzina ciesząca się na widok morza.

0 komentarze:

Prześlij komentarz