czwartek, 2 grudnia 2010

chanuka

We środę zaczęła się Chanuka. Kiedy wjeżdżałam autobusem do Jerozolimy w prawie każdym oknie widziałam płonące świece. To wygląda tak jakoś bardzo domowo, kiedy widać kobietę albo mężczyznę pochylających się nad świecznikiem i z błogosławieństwem zapalających świeczkę na kolejny dzień. Dziś w oknach palą się już po dwie świeczki, a na ulicach żydowskiej dzielnicy święto. Ludzie tańczą, grają, śpiewają, biegają z tacami pełnymi pączków, które sa tradycyjnym chanukowym jedzeniem. Jutro chanukowa kolacja u nas. Placki ziemniaczane już gotowe (też tradycyjne), przepis na proste pączki znaleziony. Tylko jeszcze  świeczki się nie palą.
(Chanuka trwa osiem dni i upamiętnia zdobycie Jerozolimy przez Machabeuszy podczas powstania przeciwko Seleucydom. A zapalanie świeczek symbolizuje cud, który się wtedy wydarzył. Niewielka ilość czystej rytualnie oliwy, która miała świecić się w świątyni przez nie więcej niż jeden dzień przywracając jej świętość po seleucydyjskich bezeceństwach, starczyła na osiem dni - akurat tyle ile potrzeba było na przygotowanie nowych zapasów).
Wieczór w żydowskiej dzielnicy, spędzony na słuchaniu oboju i akordeonu wspieranych przez przechodzące głosy, był miłą odmianą po dniu na zachodnim brzegu. Byłam w Betlejem i Hebronie i przyznam szczerze, że więcej wysiłku włożyłam w pokonanie irracjonalnego strachu, żeby tam pojechać niż  z tego wszystkiego miałam przyjemności, albo chociaż satysfakcji. Ale o tym napiszę, jak nie będę usypiać nad klawiaturą.

Od dwóch dni w północnym Izraelu szaleje pożar. Skończyły się już zapasy wody i środków do gaszenia. Czekają na wsparcie z Grecji, Włoch, Rosji. Ewakuowali kilka tysięcy ludzi. Zginęło już kilkadziesiąt. Są infromacje w new york times, są informacje na bbc. Tylko - jak zwykle - brakuje ich na polskich stronach. Słyszałam, że jak gazeta na pierwszej stronie ma najważniejszą wiadomość ze świata, a nie z Polski, to od razu spada jej sprzedaż o nawet kilkadziesiąt złotych.
(o przepraszam, jednak pojawiło się coś na wyborczej).

2 komentarze:

Unknown pisze...

To był chyba obój a nie Obłój...???

smak podróży pisze...

a to była freudowska pomyłka

Prześlij komentarz