piątek, 22 października 2010

Warszawa

Nic się nie dzieje, oprócz tego, że za oknem plucha, zimno i szaro. W taką pogodę nie wychodzi ani zawsze-nie-zawodny-sernik, ani żurawinowe muffinki. Jak wyjdą to może coś napiszę.
Na razie na poprawę humoru kawa prosto z suku w Damaszku. Zmielona przy mnie razem z kardamonem. Pachnie teraz w mojej kuchni, a mi marzą się kolejne podróże, a nie ślęczenie przed ekranem komputera i nabawianie się bólów kręgosłupa. Może przynajmniej z tego ślęczenia jakieś tanie bilety gdzieś, kiedyś. Na razie wirtualnie zwiedziłam Oman, Jemen, Izrael i Indie. I cały czas, nieustannie, bez przerwy wracam do Syrii. Przeglądam zdjęcia, spisuję pamiątki, parzę kawę.

1 komentarze:

Unknown pisze...

W takiej sytuacji - tylko tani bilet może Cię uratować!

Prześlij komentarz