Mieliśmy plan idealny - uciec jak najdalej z Warszawy, w której nawet w weekend nie udaje nam się uciec od pracy. Przestać pędzić, pobyć ze sobą, a nie z komputerem i pocztą elektroniczną. Zobaczyć coś nowego, zwolnić, odpocząć, nic nie robić, nabrać sił na bieg przez życie. I wtedy usłyszałam o Reszlu, należącym do stowarzyszenia cittaslow. Włosko-angielska zbitka słów, znaczy powolne miasto, czyli wolne od stresu, chaosu i bezładnej bieganiny, którego mieszkańcy nie śpieszą się i delektują życiem.
Tekst ukazał się w Turystyce.
0 komentarze:
Prześlij komentarz