Zatrzymujemy się kilka metrów od brzegu i z łódki skaczemy do wody. Odgłosy z zewnątrz stają się odległe i przytłumione, naokoło niebiesko. I nagle ryby - tysiące, mniejszych, większych i jeszcze większych, czerwonych, szarych, żółtych, brązowych, zielonych, nakrapianych, paskowanych... Pomiędzy parzydełkami ukwiału schował się mały Nemo, a trochę większy błazenek pływa dokoła niego, jakby go pilnował. W piasku zagrzebują się płaszczki. Na zapiaszczonym kamieniu coś zaczyna się ruszać - to ośmiornica, która przed chwilą idealnie zlewała się z podłożem. W dole wielkie kolorowe talerze rafy koralowej, przy nich muszle wielkości piłki plażowej - gdy ktoś nad nimi przepływa, zamykają się, wystawiając na zewnątrz niebieskie albo fioletowe fragmenty.
(Turystyka)
0 komentarze:
Prześlij komentarz